Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

branej. — Byleby mnie słuchać chciała, — mówił, — przyszłość świetną, ogromną ma przed sobą.
— Wszystko to piękne, dobre, — przerwał przysłuchujący się Filipesco, — lecz gdybyście dla niej poprostu znaleźli milionowego dorobkiewicza, któryby się w niej zakochał i ożenił, — więcejby to było warte, niż karyera w teatrze. Nie potrzebowałaby, jak Rachela, latając za zarobkiem, dostać suchot i z nich umierać zawcześnie.
O’Wall zaprotestował z innego stanowiska, podnosząc interes sztuki, do której czasem się zapalał, jakgdyby w istocie był jej kapłanem, a nie ona w rękach jego narzędziem.
Plótł bardzo dowcipnie — niekoniecznie logiką ścisłą powiązane z sobą rzeczy. Wszystek balast codziennych felietonów zyżytkował naraz, aby nie utonąć.
— Najgorsze ze wszystkiego, — dodał, przypominając sobie spotkanie z Belotti’m, — że ten niegodziwy dyrektor cyrku wiele już wyłożył na przyszłą gwiazdę jego, a wykupienie jej i wyswobodzenie z rąk Belotti’ego nie będzie rzeczą łatwą. Zażąda ogromnej indemnizacyi, a okup taki nawet w Nizzy zebrać będzie trudno, — potem zaś, wykupiwszy ofiarę, potrzeba jej obmyśleć swobodne, bez troski, wykształcenie i nabycie wprawy. Wszystko to razem jest kwestyą finansową, którą nawet z pomocą Figara rozwiązać będzie trudno.
W ciągu tej szermierki słów Pudłowicz, mało z nią obyty, ogłuszony, olśniony, słuchał, niekiedy oczyma pytając gospodarza, co to wszystko zna-