Strona:PL JI Kraszewski Nera 1.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W gruncie był to wcale dobry człowiek, ale zdziecinniały swem szczęściem. Gdy mu się serce poruszyło, gdy się czem rozgrzał, — sypać był gotów pieniędzmi z rozrzutnością niesłychaną, a pochlebstwami najniezgrabniejszemi dawał się brać i oszukiwać, jak dziecko.
W towarzystwie znać w nim było zapóźno wycywilizowanego człowieka. Niewiele umiał, często z ludźmi się obejść przyzwoicie nie potrafił, ale poruszenia miał poczciwe i szlachetne. Przez wielkie poszanowanie dla rodziców hrabiego, Lesława też kochał, troskliwie się nim niby opiekował, a w istocie posługiwał się raczej. Gdy potrzeba było pieniędzy, pomocy, ofiary, zwracano się do niego, jak w dym, bo nigdy nie odmówił i nie poskąpił. Dawał chętnie, a nie umiał dać mało.
Paryżanki, wyśmiewające cynicznie starego, — obdzierały go sromotnie. Pudłowicz zwał je — aniołami. Pieniędzmi torując sobie drogi wszędzie, przyjmowany chętnie, szczęśliwym był, że tu zawiązywał stosunki arystokratyczne, a Nizzę zwał rajem.
Rozumie się, że dom trzymał na wielkiej stopie, bez rachuby, kosztujący go nad miarę, i gdyby nie rady Lesława, — dwa razy tyle jeszczeby wydawał, kupując sobie tylko śmiechy i szyderstwa.
Przyjęcia w willi Leliwa, niezbyt częste, — znane były łakotnisiom i gastronomom z doskonałego obmyślenia, z wielkiej, jeśli się tak wyrazić godzi, — dystynkcyi kuchni. Hrabia umiał do