Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cujące się bogate wyposażenie panien, kazało się spodziewać zięciów, którzy stosunki rodziny znakomicie mogli podźwignąć.
Jak wszyscy ci, którzy świeżo urośli, Czarnogrodzcy dumą i poczuciem swej pańskości, przechodzili najstarsze i najnieprzystępniejsze rody. Pałac, park, — dom marszałkowski (gdyż jak ojciec tak syn tytuł ten nosili), słynęły z elegancji i piękności. Na to wszystko co w oczy biło co mogło podnosić w oczach ludzi, nie żałowano tutaj.
Przybyły geometra Żabiec znalazł tu rezydencję niemal książęcą, ale i dumę a szorstkość, o jakich nie miał wyobrażenia, ale nie był to człowiek, któryby sobie łatwo dał zaimponować.
Prawdopodobnie szlacheckiego pochodzenia, ale rodziców bardzo ubogich, pan Wawrzyniec sobie samemu był winien, iż wyszedł na człowieka. Nie był on bez zdolności, lecz tę przechodziła siła woli i energja, śmiałość, zarozumiałość i — nadzwyczaj uderzająca pięknością powierzchowność.
Mężczyzny tak jak Żabiec zbudowanego i z taką klasyczną twarzą, drugiego znaleźć było trudno. Zwracał na siebie oczy gdziekolwiek się pokazał, wiedział o tem, pielęgnował troskliwie tę piękność, chlubił się nią i do niej zastosowywał pojęcie o wartości własnej. Żabiec był przekonanym, iż go świetne losy minąć nie mogły.
Głowę miał dosyć otwartą, pojęcie łatwe — ale nie był to genjusz, choć w oczach własnych uchodził za niego; — stały mu za inne przymioty —