Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy Rzepski leżącemu w szlafroku na łóżku przybiegł dać znać przestraszony o przybyciu ciotki, pan Aureli sam nie wiedział co począć.
Spojrzenie które miała rzucić na jego kawalerskie gospodarstwo, było mu niemiłem. Wiedział już jak Winnicka bystre miała oko, ale odprawić ją odedrzwi — nie było sposobu.
Narzucił na siebie surdut i wybiegł naprzeciwko niej.
— Jestem niespokojna, przyjechałam się dowiedzieć — co ci jest?
— A! nic — niedyspozycja! doktor radził parę dni pozostać w domu.
— Wiesz już żałobną nowinę?...
Aureli udał, że nie wie o niczem, ale się zdradził rumieńcem.
— Matka hrabiny Eleonory, o której niedawno mówiliśmy, zmarła prawie nagle. Biedna córka ma jeszcze oprócz tej żałoby, drugą zbliżającą się, mąż jej stanowczo dogorywa w Meranie.
Żabiec nic nie odpowiedział.
Winnicka weszła naprzód do saloniku, gdzie ją prosił siedzieć, ale jakby nie słyszała tego, roztargniona przechodziła się po pokojach, zaglądając ciekawie. Niepodobna było drzwi zamykać, ani jej wstrzymywać — doszła aż do progu sypialni.
Ztąd można było widzieć dwa portrety, ojca i matki Aurelego. Na pierwszy z nich zaledwie rzuciła okiem i odwróciła się — ale wizerunkowi nieszczęśliwej siostry ciekawem okiem przypatry-