Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/372

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ten ma rozum... dziś mi dasz pańskie odzienie... tak wypada... i mouczy!
Wszystko szło wedle obmyślanego z góry planu i ludzi, z którymi się miało do czynienia. Gdy tak po pańsku wystąpić widział potrzebę, to i garderoba była stosowna i sygnety i precjoza i mina; gdy jak chudy pachołek miał się gdzie wcisnąć, to w wytartej kapocie, z kijem białym, czapczyną starą, a tak umiał się zastosować i twarzą i postawą do ubioru, że zwiódł kogo chciał. Bywało, że z siedemdziesięciu lat na pięćdziesiąt niespełna się przerabiał, i to mu się nawet udawało, bo się rozprostowywał, wymył, ogolił, odświeżył i głos dobył inny, a żaden taki wysiłek go nie kosztował gdy szło o zwycięztwo. Raz, opowiadano, w sprawie jednej, gdy szło o ukończenie polubowne, wdówce się młodej począł zalecać, aby rachując na jego krocie i konkurenta w nim widząc, zaspała gruszki w popiele. Dopiero po skończeniu sprawy zwinął chorągiewkę, schował miłość do kieszeni, skurczył się i odjechał kaszlącym i starym.
Z takim człowiekiem nie lada kto mógł się poborykać: szerokie sumienie, doświadczenie, znajomość ludzi, przewrotność miał na usługi.
Trafiła od razu kosa na kamień i szkaradnie, bo się w nim Jordan wcale kamienia nie spodziewał; śmiał się z przestróg i z całą siłą młodości skoczył przeciw temu starcowi zawiędłemu, chytremu, stwardniałemu i chłodnemu... a panującemu nad sobą. W dodatku i miłość własna niepospolicie cierpieć musiała, bo Hruszka grał tu tylko rolę podrzędną, słuchał jak dziecko robiąc co mu kazano, a ile razy próbował zbić się z drogi o własnej sile, zawsze guza i burę oberwał.
Z razu poczęło się to od troskliwego egzaminu sił i charakteru, gdy Jordan niby się rozpatrywał w papierach, które stary poddawał mu ciągle, w różnych sprawach się go radząc; Murgiłł rzucanemi słówkami badał go z różnych stron, łechtał, podstępami zażywał, aby moc nowego narzędzia wypróbować. Kilka razy obawiając się w nim nazbyt łaskotliwego sumie-