Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przywiązanie do dziecka zmieniło się w dziwne jakieś uczucie, któregom raz tylko doznał w życiu. Dziewczę to ledwie dorastające, owładnęło mną zupełnie, rządziło, opanowało. Nieszczęście co ją wykołysało, czy szczególne dary Boże, uczyniły z niej istotę niezwyczajną i wyjątkową. Nie powiem nic o jej piękności, są wdzięki marmurowe, których ja nie rozumiem, i są szpetne twarze, które tak rozpromienia duch, że je cudnemi czyni. Ona nie była ani tak piękną, jak są czasem piękne istoty, przed któremi ludzie klękają, ani brzydką, ale niechybnie oblicze to było niepospolite i uderzające, rozumem i uczuciem razem. Nic w niej nie było dziecinnego, pojęcie bystre i jasne, wzrok ducha szybko przenikający do głębi, a serce tak rozgrzane cierpieniem, jakiegom w życiu nie spotkał. Dojrzała wcześniej niż inne, a łzy lat jej dopełniły... ojciec zresztą i ja cośmy z nią byli ciągle i codzienne jej składali towarzystwo, brak niewieścich znajomości i rówieśniczek, coś jej dały męzkiego i od pospolitych kobiet odmiennego z instynktem wdzięku, z upodobaniem piękna, z sercem czującem wszędzie co było dobrem i wielkiem. Była ona raczej młodzieńcem rozmarzonym, niż słabą kobietą, śmielszą niż kobiety w jej wieku bywają, mniej płochą i już świat pojmującą surowiej.
Potrzeba ciągłego czytania ojcu, który wzrok sobie nadwerężył, a musiał się żywić jedynym pokarmem, do którego był przywykł, zastępowanie mnie często przy nim, wdrożyły ją do poważniejszego zajęcia, tak, że czasem postrzeżenia jej i uwagi podziwienie w nas wzbudzały. Nie były to błyskotliwe i dowcipne popisy, ale słowa z duszy płynące i wyciśnione wątpliwością, bo Marylka była zadumaną i milczącą i nie łatwo się z myślą swą wydała...
Dla mnie to był anioł pociechy, dobroci, spokoju, nie wiem jak z jej nauczyciela stałem się prawie dziecięciem. Ona teraz opiekowała się mojem ubóstwem, odgadywała potrzeby, czuwała by mi nie zbywało na niczem, tam gdzie często brakowało wszystkiego.
W piętnastym roku była to już niewiasta poważna