Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nia i gorączki. Co tam był za lament w domu, jaka rozpacz matki i ojca, tego opisać nie potrafię. Gdy zachorował, sprowadziłem co było najlepszych doktorów w Wilnie, Wróblewskiego, Porcyankę, Mianowskiego, sam dzień i noc siedziałem przy łóżeczku — ale Bóg nie chciał dozwolić by nasz Stefanek wyżył i wziął go mimo wszelkich starań naszych. Umarłą dziecinę sam płacząc włożyłem w trumienkę, bom się do niego serdecznie przywiązał, i poprowadziłem z ojcem na cmentarz. Nas było dwóch tylko, ksiądz trzeci, matka w domu została z Marynią, a przyjaciół i znajomych, choć Horbacz miał ich dawniej wielu w wyższych społeczeństwa strefach, nikogo. Ta podłość ludzi uciekających od boleści nieozłoconej niczem, to opuszczenie i obojętność ścisnęły mi pierwszy raz serce, i dały uczuć, że nienawiść ku ludziom czasem się daje tłómaczyć.
Powróciłem już mniej potrzebny do tego domu, ale nie jako nauczyciel, lecz przyjaciel jedyny pozostałem przy nich. Stary oniemiał z boleści i straszliwie się odmienił, matka tonęła we łzach nieustannych, a potrzebowała mówić o dziecku straconem — porzucić ich w tej chwili byłoby barbarzyństwem, zwłaszcza żem się tam czuł potrzebnym, żem był dla nich ostatnim.
W tej właśnie chwili przyszło mi długo oczekiwane zamianowanie na professora i nakaz do wyjazdu; pobiegłem do naczelników wypraszać się, ale zwłoka była niepodobna, trzeba mi było albo jechać natychmiast, albo się wyrzec miejsca, a rozważywszy co powinność czynić każe i sumienie, nie wahałem się, co zresztą było małą rzeczą, poświęcić obowiązkowi tę jakąś nadzieję przyszłości. Miejsce straciłem, alem naturalnie nie mógł, ani potrafił wspomnieć o tem Horbaczom, którzyby ofiary przyjąć pewnie nie chcieli; jedno mnie tylko trwożyło, żebym im nie został niepotrzebnym ciężarem póki bym znowu jakąś posadę mógł sobie wyjednać. Zresztą nie było tu z mojej strony tak wielkiego poświęcenia, przywiązanie do nich czyniło je lekkiem i miłem, nicby mi bowiem, nawet swobodne i niezawisłe położenie, nie mogło dać szczęścia,