Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wątpliwą czy król Gwoździk pozwoli na małżeństwo z córką szewca-partacza, który chociaż był królem, ale bardzo dawno, i królestwa się pozbył niepowrotnie. O tem słuchać nawet nie chciał królewicz pewien będąc, że przez matkę sobie wymodli u rodzica zezwolenie na małżeństwo z piękną Lalą.
Jak świt ruszyli z obozu dalej ku państwu Gwoździkowemu, w którego granice tegoż dnia wjechali, dziwnym trafem napadłszy na dawny gościniec i na nim zaraz spotkawszy się z Motylicą powracającym z miną smutną i nosem spuszczonym, bo mu na ostatku królewna Kuka o mało dla zabawy oczów wyłupić nie kazała. Wieczorem grywano w ciuciubabkę, a panna lubiła do tej gry używać Motylicy, stał się jej jednak podejrzanym wkrótce, że nie dosyć sumiennie chustkę sobie zawiązywał, i chcąc go na wieki zdolnym do tej zabawy towarzyskiej uczynić, bez użycia zasłonek i innych przydatków, Kuka mocno naglić nań poczęła, żeby sobie dał oczy powyjmować. Widząc, że to nie są żarty, że panna płacze a ojciec nogą tupie, Motylica uciekł co tchu od nielitościwej psotnicy.
Gdy z za lasów ukazała się nareszcie stolica, zamek i wysoki Stołp murowany, znane miejsca drogie i powiało od nich wonią domową, królewicz łzy w oczach mając, z radości popędził konia i nim reszta towarzyszów podążyć za nim mogła stanął u ganku, w którym siedział właśnie w chłódku król Gwoździk rozmawiając z włodarzem, królowa przy kołowrotku, i Lala niżąca paciorki. Zdumieli się niezmiernie i krzyknęli ujrzawszy go rzucając się ku miłemu gościowi... Matka długo trzymała go w niemym uścisku, Lala płoniła się jak wiśnia, a stary król wycałowawszy go spytał zaraz, gdzieby były zdobyte skarby, czupryny olbrzymów zwyciężonych i łupy podróży?
— A! ojcze kochany, rzekł smutnie Rumianek, olbrzymi pokamienieli, Cerber siedzi w szlafmycy, królewny noszą włosy przyprawne, źródło życia w arendzie u żydów obraca tartaki, jabłoń sucha... a co guzów dostaliśmy to przy nas... Żadnej niestety! nie przywo-