Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zawsze człowiek wybaje niż Pan Bóg zrobić może; a taki stare baby coś znają i wiedzą. Wyschły dziś źródła żywiące od czasu jak ludzie w nich nogi moczyć zaczęli i na kąpiele używać, przestały ptaki gadać, gdy im to nie raz wyszło na pieczyste, a jelenie i zające musiały zerwać stosunki z człowiekiem, jak skoro się przekonały, że je kochał miłością zbyt materjalną i wiodącą na półmisek. Ale nie mniej pewna, że bywało z razu inaczej i wcale inaczej.
W owe to czasy na Podlasiu, które już było zamieszkane i nawet nie źle zagospodarowane, panował sobie król Gwoździk. Są o nim tradycje, ale dziś najniesłuszniej uchodzi za figurę bajeczną, choć niezawodnie żył i panował. Królestwo jego nie było bardzo rozległe, wszakże sądzę z Berozem, który gdzieś o nim wspomina, że zajmować musiało całą ławę łąk i lasów nadbrzeżnych, które dziś rozgranicza dwa kraje. Stolicą jego był gródek niedaleko Buga, na małej wzniosłości ufundowany, niepokaźny, ale bezpieczny i wygodny. Nic mu tam do życia nie brakło: ryby, grzyby, łąka, mąka, dostatkiem miał wszystkiego, i choć poddani składali nie wiele, a z podatków nie bardzo się pożywił, bo zaległości nie umiano wówczas egzekwować, uchodził nawet za jednego z bogatszych królików w tamtej stronie. A że był łagodny, umiarkowany, sprawiedliwy, kochano go powszechnie i szanowano. Król ten Gwoździk miał, o czem podanie świadczy, brata Ćwieczka, charakteru wielce różnego. Oba z razu wzięli równe po ojcu dzielnice obok siebie położone, ale Ćwieczek innego charakteru, zaraz swoją utracił. Lubił żyć — zkąd wziąć to wziąć byle było — dawał uczty, stroił się w złotogłowy, po sześć i osiem koni do kolebki zaprzęgał, bez trzechset dworzan nigdy z domu nie ruszył, — pozaciągał długi u żydów (i wówczas już byli żydzi) i przyszło do tego, że na pisk i płacz poddanych ulitowawszy się Gwoździk, poszedł z wojskiem, i brata z królestwa wypędził, sam je dla siebie zająwszy. Długów nie popłacił, ale wierzyciele przycupnęli i cicho... Z Ćwieczkiem postąpił sobie bardzo ludzko.