Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

musiałem wyrzec się woli i kierunku, i to dla mnie było zbawiennem.
Oto smutna historja — dodał Serapion, kończąc — mojego życia i odmiany stanu, a dziś, gdy na los mój pierwszy spoglądam, gdy porównywam dwie początkowe drogi moje i ostatnią, dziękuję Bogu, że mnie poprowadził przez cierpienie ku sobie. Przebyłem walkę, przeżyłem nadzieję, największą boleść, jaką może doznać serce i przed sobą mam już tylko jedną przyszłość sługi Bożego, który nie mając własnej woli, spełnia tylko rozkazy pana. Twarz moja pogodna, serce spokojne, nic nie pragnę tylko pozostać w tym stanie ducha w jakimi jestem. Nie obawiam się niczego prócz braku siły na spełnienie obowiązku.
Uśmiechniecie się może, że rozpacz taka poprowadziła mnie na drogę, którą bym był powinien obrać inaczej, ale któż zbada wolę Bożą dla czego tak, a nie inaczej to czyni co czyni z ludźmi? dla czego jednych drzwiami, drugich wyłomem wprowadza do świątyni i pełzać im każe ku światłości?
Dzisiaj jestem proboszczem małej parafii w głębinie lasów i puszcz położonej, a składającej się z ubogiej szlachty i ludu; dawne moje powołanie lekarza jest mi tu pomocą wielką, bo doktora nie mamy, a ja zastępuję lekarza duszy i ciała... Prace mam niezmierną i za nią dziękuje Bogu, bo ona mnie trzyma dniem i nocą na czuwaniu.. W tej chwili nawet, gdy przypuszczę, że mnie tam może mój ludek potrzebuje, on co nie ma nikogo — wyrzucam sobie, żem tu przyszedł związany słowem danem w młodości, tylko dla własnej przyjemności mojej.
Wszyscy umilkli, nawet Longin przestał się uśmiechać szydersko, i gdy Serapion skończył, była długa chwila milczenia, świadcząca, że proste jego opowiadanie na wszystkich zrobiło wrażenie głębokie. Cyryll wstał i uścisnął go cicho, a łza prędko otarta, potoczyła mu się z oczów.

KONIEC TOMU DRUGIEGO.