Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gin... Oba żyją, Baltazar nawet być tu musi, a w razie niestanności, ja się obowiązuję obu curriculum vitae przedstawić.
— Ale cóż tak sub Jove stojemy? zapytał Cyryll, nie lepiej by się gdzie schronić?
— Prawda! chodźmy więc pod dach, kochani towarzysze, przerwał Albin, — bo na ulicy już i tak ściągamy oczy, a Łotoczek mało potrzebuje na to, by spokój jego został przerwany — szanujmy obyczaj miejscowy. Szkoda, że nie ma do wzięcia mieszkania Teofila, dałbym za to wiele! jakby tam dobrze nam było! Jakby się żywo przypomniały stare dzieje i dawne a lepsze czasy! Ale tam dziś magiel stoi! praczki z żołnierzami rozwieszają bieliznę, sprofanowano caenaculum!
— Prosiłbym was do siebie, rzeki nieśmiało Konrad, ale potrzebuję wprzódy żonę przygotować.
— Dajcież pokój żonom! a ty tu mieszkasz?
— Lato zwykle przepędzam na wsi, ale dotąd nie wyjechałem, oczekując na was umyślnie.
— Żona twoja byłaby dla nas uciążliwym świadkiem, przerwał Albin, a ja już pomyślałem o wszystkiem. Musicie się dać zaprosić na dziś do mnie, jam tu gość, stanąłem w domu Podbipięty i zająłem umyślnie jak najobszerniejsze mieszkanie... Do mnie więc na herbatę, wieczerzę i... na co chcecie!
— Jabym was zaprosił do siebie, rzekł Cyryll ostrożnie oglądając się na Longina, ale...
Spojrzenie jego bardzo się tlómaczyło tą postacią, którą do porządniejszego domu trudno zaprawdę było wprowadzić.
— Ale... mówić nie daję... tylko zabieram was wszystkich na dziś, krzyknął Albin, pożegnajmy łzą poczciwy nasz Łotoczek, angulus ridens i chodźmy wieczór spędzić po staremu... każdy z nas znajdzie co powiedzieć... historja lat dwudziestu!
Ruszyli się wszyscy oglądając i uśmiechając wspomnieniom, które się co krok nastręczały.
— Gdzież się to podział ów szyld wspaniały, bót złocisty i obówie w obłokach starego Piłsucia? zapytał