Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tak jest... a więcej jeszcze nad nią wytrwania — rzekł Cyryll. — Być-że może, abyś z całego ogromu wiedzy ludzkiej nic dla siebie wybrać i stale ukochać nie potrafił?
Dixisti, odparł leżący, tak ono właśnie jest — wybierałem po kolei każdą naukę, kochałem każdą i żadna mi się wzajemnością nie wypłaciła. Zupełnie tak jak kobiety... z daleka prześliczności... zachwycasz się, zbliżysz, rozpoznajesz... ehe! plama na twarzy, brodawka na nosie... nogi jak stempory, ręce czerwone, i ideał przemienił się w kucharkę...
— To nieszczęście właśnie, że ty kucharki kochać nie umiesz, przerwał Konrad... trzeba umieć kochać, mieć miłość, a ideał ona stworzy, serce twe chłodne i próżne...
— Bałamucicie młokosy! przerwał żywiej niż zwykle Baltazar — porównanie uie racja, Cymbuś gotów myśleć, że się jego pan kochał w Marytornie... skończyliście, jak zawsze, na błazeństwach!
— Widzę, że to cały spisek na mnie, rzekł Teofil śmiejąc się — ale cóż poradzicie, kiedy mi ochoty braknie?
— Ochoty się nabiera, byle chcieć jej, rzekł Baltazar.
— A kto nie umie? kto nie może?
— Robi bez ochoty, a z obowiązku — odparł Cyryll — czy myślisz, że i my mamy ochotę zawsze? że i na nas nie napadają chwile znużenia i zniechęcenia? każdy na to choruje, ale słabość zwyciężyć umie!
— A więc recepta! dawaj receptę! zawołał Teofil.
— Weźmiesz-że lekarstwo? wątpię!
— Czasem się ono daje i gwałtem! szepnął Longin z boku.
— Ale naprzód lekarstwo!
— Wytrwanie uporczywe! rzekł Cyryll.
— Ależ właśnie o to chodzi! ja go nie mam!
— Ucz się go wprawą powolną... usus te plura docebit.
— Żart żartem, zawołał Longin, tobie raz przecie potrzeba się namyślić, wybrać stanowczo i wybrawszy przedmiot nie rzucać już go choćby się wy-