Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/985

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
205

nie masz się co obawiać, — dorzucił widząc wrażenie na twarzy kobiety — to sobie jenerałowa, która żadném wojskiem nie dowodzi już teraz... Ale nieprawda, że nieszpetna kobiecina.
— Proszę tylko pana... — przerwała szybko Jordanowa, — to cóś osobliwszego, wszak gdy byłam u marchande des modes... co ja gadam... chcę powiedziéć, gdym była na pensji, miałam koleżankę — Julkę.... tylko, że mi nazwisko wywietrzało, przysięgłabym że ta sama, tylko utyła i naturalnie postarzała... nawet pieprzyk na szyi jak u niéj.
— A i ona ma imię Julja...
— A! to ona chyba... ale nie! zkądżeby się wzięła raptem jenerałowa.
— No, a pani wdową po panu Jordanie.
— Ale zawsze to nie może być.
— Chodźmy do ogrodu... dwa słowa kochana pani... — przerwał baron.
Nie bez wzruszenia dostała się jenerałowa Palmer do domu i udając spokój największy, w sieni zaczęła wypytywać Bzurskiego o różne szczegóły gospodarskie, gdy kamerdyner,