Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/967

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
187

reszcie krzywd ludzkich się pomścił na tym niegodziwym Plucie!
— Umarł? — porywając się nagle cała wzruszona zawołała Palmerowa, — umarł! Ale wnet chwytając się na niedorzecznym objawie radości, siadła i bardzo spokojnie dodała: — Jakto?
— Nie umarł jeszcze, — rzekł z niedostrzeżonym uśmiechem Pobracki, — ale zdaje mi się, że przestanie nam być szkodliwym. Jest to historja prawie nie do wiary w dzisiejszych czasach, ale za któréj prawdę ręczyć mogę. Jak wielu innym, dokuczył on krewnemu mojemu, najzacniejszemu człowiekowi, trochę tylko za żywego charakteru, niejakiemu p. Zeżdze, który już dawniéj pomścił się był trochę na kapitanie. Spotkali się tu znowu, wypadkiem opowiedziałem mu wszystkie zbrodnie tego człowieka. Zeżga, który jest prawdziwym Don-Kiszotem naszych czasów, uwziął się to zrobić, czego sprawiedliwość nie dokazała. W téj chwili Pluta siedzi zamknięty w lochu na chlebie i wodzie.