Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/962

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
182

P. Mateusz porwał się jak oparzony.
— Wiesz?? ty wiesz.
— Wiem, bo jeden jest tylko człowiek bez nogi, co ma dom na Starém mieście, dawny wojskowy.... oho! ja go znam, to tego.
— To musi być niebezpieczny człowiek, kiedy mógł kapitana ułowić.
Pętelka nic nie odpowiedział, właściwie nie bardzo znał dobrze Wydyma, a nigdy nie zwykł był mówić o tém, czego nie wiedział.
— Więc cóż? — zapytał Kirkuć.
— No — nic, jutro będę w Warszawie, zobaczemy, — odparł Pętelka i więcéj już z siebie ani słowa nie dał dobyć.
W domu pani jenerałowéj Palmer cicho było jak w grobie, smutno jak na cmentarzu, pusto jak u drzwi więzienia, ale życie płynęło swoim trybem, na pozór, i nic się nie zmieniło w powierzchownéj formie jego.
Dom ten opuszczony przez wszystkich prawie, którzy się doń niedawno natarczywie dobijali, stał jakby w oczekiwaniu nieuchronnéj odmiany losu, którą trochę doświadczeńsi ludzie, wśród najtwardszych okoliczności, prze-