Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/954

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
174

wą. Ratuj mnie! Kartkę tę wyrzucam przez okno lochu, do którego z niebezpieczeństwem życia ledwie wdrapać się mogę, nie wiem nawet nazwiska domu, leży na starém mieście. Właściciel dawny wojskowy, o jednéj nodze. Uwiadom rząd, rób co tylko można, bo z głodu i nędzy zdycham.... Jeżeli ci Bóg miły, porusz wszystko, pieniądze znajdziesz w szufladzie....“
Gdyby był Pluta o pieniądzach nie wspominał? Kirkuć nadszedłszy na to, stanął, zamyślił się i daléj nie czytając, zadumał.
— O! to jakaś brzydka historja! — rzekł, — zemsta! loch! a nuż i mnie się dostanie, czy ja mam obowiązek koniecznie się w to mięszać! A potém, nuż się upomni o pieniądze!
Z drugiéj strony, myśl o wygnaniu na wieś, nadzieja, że powrót Pluty mógł mu dopomódz do dalszego pobytu w kochaném miasteczku, rzuciły go w rozmysły i niepewność.
Chciał wielce dopomódz kapitanowi, ale miarkował, że ta potęga, która go rzuciła do lochu, mogła i jego dosięgnąć, a więzienia bardziéj się jeszcze lękał, niż wygnania na