— A cóż będzie z herbatą? — dodała, — pani o tém nie myśli? u nas i imbryczka na tyle osób nie ma, i szklanek wszystkiego trzy, a jedna szczerbata, łyżeczek ino dwie z tą żółtą.... Gdzie ich tu wszystkich napoić, to lepiéjby się wstrzymać!
P. Jordanowa, która wśród kłopotu ani pomyślała o herbacie, mruknęła tylko: — To już sobie rób co chcesz, i odeszła na ławeczkę.
— Otóż tak! rób co chcesz! jéj to wszystko jedno! — poczęła mruczeć Kachna wracając, — ona sobie siądzie i króluje, a ty głową obracaj i radź, a potém bura. Naszło ich bez miary, to się i obejdą bez herbaty.
Drzemlik stał i oczekiwał niecierpliwy.
— A cóż? — spytał.
— No cóż ma być? — odparła Kachna, — czy WPan z interesem.
— Nie.
— To idźcie do ogrodu, tam już jest dosyć kompanji.
I odwróciła się od niego.
Drzemlik posunął się odważnie, ale gdy z daleka ujrzał barona siedzącego na ławce u
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/921
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
141