Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/897

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
117

Dwunasta wybiła już była oddawna, panna Aniela wyszła do pokoju obejrzéć nakrycie do stołu, i uśmiechnęła się prawie złośliwie, myśląc co na to powie brat Michał. Stół bowiem zwykle bardzo skromny i niepozorny, dzięki pani Pieprzykiewiczowéj, która obiecywała sobie dużo o tém mówić przed ludźmi, jakiego spłatała figla skąpemu księgarzowi, jaśniał przyborem nie widzianym w cichém mieszkanku Drzemlików.
Obrus biały hollenderski, pożyczyła kupcowa jeszcze swój wyprawmy, na nim zamiast kilku talerzów fajansowych stała porcelana wzięta ze sklepu wcale nie brzydka, karafki białe, solniczki ze szkła zielonego i sztucce platerowane jak nowe.
Wszystko to razem wyglądało bardzo wytwornie i świeżo. P. Aniela mogła się wcale nie wstydzić. Drzemlik przyniósł był wczoraj butelkę wina od Kijasa, która dobrze dopełniała obrazu stojąc naprzeciw drugiéj z piwem bawarskiém.
W pokoikach było czysto i umiecione, parę bukietów niespodziewanych przerywały je-