Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/740

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
180

tna tylko, ale niepokój tak widoczny przed chwilą, już ją całkiem opuścił.
Szwarc widząc to nie odezwał się do niéj, a stryjenka w milczeniu przyszła tylko i uścisnąwszy ją pocałowała w czoło. Obie się po kryjomu przed sobą rozpłakały. P. Bartłomiéj chodził po izbie rozgorączkowany od kąta do kąta, a chustkę to z kieszeni wydobywał, to ją miął i chował, to wyrywał znowu, niby pot ocierając z czoła.
Nieśmieli przemówić do siebie.
Gdy się to dzieje w alkierzu, pan Adolf doczekał się herbaty, wypił ją pośpiesznie, kazał słać i oznajmiwszy p. Arturowi, że ma pisać, a sam się późniéj rozbierze, kazał mu odejść do powozu.
Rozkaz ten wcale nie był do smaku warszawiakowi, który zwykł podzielać nocleg z panem, lub drugą dla siebie izbę zajmować.
— Może i furman najrzeć na powóz, — rzekł z cicha, a ja w karczmie bliżéj pana zostanę.
— Mówię ci jaśno i wyraźnie, — odparł nieco rozjątrzony pan Adolf, — że na krok