Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/666

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
106

w myśli, skorzystać z tego, by się z mężem rozmówić.
Narębski wpadłszy w łaskę rad był co najprędzéj z niéj się wyśliznąć, ale żona nie dopuściła nawet téj buntowniczéj myśli, kazała mu usiąść przy sobie, westchnęła parę razy i zapowiedziała, że ma rzeczy ważne, o których z nim pomówić potrzebuje.
Narębski schylił głowę i czekał.
— Mój kochany Feliksie, — rzekła po namyśle Narębska, — muszę pomówić z tobą o Elwirze, boję się o to dziecko. Zdaje mi się, że jest zajęta tym nieznajomym, a tu nikt nawet nie pomyśli, żeby jéj dopomódz, dowiedziéć się, skłonić go do bywania, pociągnąć. Czyjaż to proszę cię rola, jeżeli nie ojca?
— Ciągnąć do mojéj córki? — spytał Feliks, — moja droga Samuelo, nie zdaje mi się byśmy potrzebowali? to rola nie dla mnie.
— Ale przecież jakiekolwiek staranie o to uczynićby należało?