Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/641

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
81

sto tysięcy rubli... bo szczerze ci powiadam... szaleję za nią! śni mi się! czuję się odmłodniałym, romansowym, dziecinnym, zdaje mi się, że ją kocham... vous comprenez? uczucia jakich nie doznawałem w życiu... gotówem wiele uczynić, podobała mi się jak żadna... obraz jéj mnie ściga... Narębski! ty mi musisz dopomódz! zważ co za partyja dla niéj!
— Panie Baronie, odparł Feliks — rób co sądzisz właściwem, ja ani przeszkadzać, ani pomagać nie mogę... kocham to dziecię, jak niegdyś kochałem jéj matkę... chcę jéj szczęścia.
— No? więc o cóż chodzi? zapytał Baron będąc pewien, że w salonie mordore na meblach adamaszkowych ze złotem, szczęście mieszkać musi koniecznie.
W téj chwili służący podbiegł właśnie wracając z miejsca, do którego był wysłany z trzema prześlicznemi bukietami. Dwa z nich były całkiem jednakowe i uderzały bogatym doborem kwiatów, trzeci składał się z samych róż i prostotą oba je gasił. Baron spojrzał, coś mruknął, i kazał jechać do Na-