Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/626

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
66

niezmiernie i jużby było może przyszło do wymówek, sporu, bólu głowy i publicznych spazmów, gdyby w téjże chwili pan Narębski nie drgnął tak dziwnie i nie wykrzyknął: — A!! że żona posądziła go o chorobę i apoplektyczne uderzenie. Obejrzała się nań, pobladł jak chusta.
Zrozumiemy łatwo powód tego poruszenia i wykrzyku, gdy dodamy, że właśnie z bocznéj ulicy naprzeciw nich o trzy kroki, w czerni ubrana ukazała się majestatyczna postać jenerałowéj, dla Feliksa widmo wstające z grobu.
Panie zwróciły oczy ciekawie na tę postać nieznaną a uderzającą wielką dystynkcyją, smakiem ubrania skromnego, wreszcie tém czémś co znamionuje bogactwa i znaczenie w świecie. Jenerałowa — potrzeba jéj to przyznać, udawała doskonale damę wielkiego świata: chód, ubiór, wejrzenie miała wystudyjowane pracowicie, i grała swą rolę jak Ristori lub Rachel.
Feliks już był spuścił oczy i umiejętnie rzucił się do badania resztek liści pozosta-