— Bardzo proszę.... i owszem, odparła Samuela przygotowana do sprawy wcale innéj.
— Dziwny zbieg okoliczności, ciągnął daléj kapitan, zbliżył mnie do bardzo biednego ale wielkiéj zacności człowieka niejakiego pana Mateusza Kirkucia.
— Kirkucia! powtórzyła zdziwiona tak trywjalnem nazwiskiem Narębska, zawsze sądząc że o pięknym nieznajomym mowa.
— Człowiek niskiego stanu, ale serce wszędzie się znaleźć może.
Pani Samuela wzdrygnęła się na niski stan, a przelękła wzmianki o sercu, która ją utwierdziła w przekonaniu, że o Elwirę chodzi.
— Ale jakiż związek? spytała.
— Proszę pani o trochę cierpliwości... ten biedny a dziwnéj zacności i szlachetności uczuć człowiek miał siostrę, jak on sierotę ubogą, która wziętą została na wychowanie przez nieboszczkę panią Narębskę, matkę męża pani dobrodziejki.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/448
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
148