Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
239

brakło p. Palmer, któréj ruchy dowodziły tylko jaki nią miotał niepokój.
— Prawa kobiety, — dodała po chwili, — kapitan milczał wyczekując, ale znowu zabrakło jéj wyrazów.
— Prawa kobiety? — powtórzył uśmiechając się, — owszem! owszem! znam to dobrze, że kobiety mają prawo robić bezkarnie co im się podoba, dla tego, iż powiadają, że są słabsze. Jestto powszechnie uznany aksiomat, że zepsutym dzieciom wolno ciągnąć za nosy, a słabym niewiastom i za nosy i za włosy nawet nie wywołując oporu. Ale ja nie myślę praw uświęconych uznaniem całéj ludzkości łamać zuchwale, ani nadwerężać tak szanownych aksiomatów. Powoli! idźmy do rzeczy! Pani uprzedzasz się mojéj względem siebie życzliwości! uznasz to gdy jéj dowiodę, że nietylko dla niéj, ale dla wszystkich członków najdalszéj rodziny, pani Jenerałowéj Dobrodziejki, serce mam przejęte najżywszą czułością.
Jenerałowa wzdrygnęła się, on cedził daléj powoli.
— Przypadek, dziwny zbieg okoliczności,