Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
224

— Wszak jesteś wychowanicą ich, sierotą?
— Tak jest, — powtórzyłam.
— Wieszże pani o twojém urodzeniu? — zapytał znowu.
— Jakto! — przerwał pan Feliks, — zapytał cię temi słowy — coż to jest? co to ma znaczyć? Mówże daléj. Doprawdy jestem ciekawy! Niepojmuję, cóż by to miało znaczyć, miałżeby... ale mów... słucham, powtórz mi co do słowa jak to było.
— Wiem tylko żem sierotą po biednych i ubogich rodzicach... powiedziałam mu.
— Jakież ci dano nazwisko? — rzekł powoli.
— Marya Jordan.
— Marya! Jordan! — powtórzył, rozśmiał się i ruszył ramionami.
Narębski widoczną okazywał niespokojność, kropliwy pot okrywał mu czoło, spoglądał na Manię, nieśmiał jéj już przerywać opowiadania, ale wzrok jego wlepiony w nią wyrażał pomieszanie i ciekawość bojaźliwą.