Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
205

przymusić i postawić na swojém, choć nie zawsze zwycięża.
— Więc tedy, dodał po chwili, uważając że Feliks się rozchmurza... przybywajcie państwo na kilka miesięcy do Warszawy... powietrze wielce zdrowe dla przybyłych z prowincyi, działa jak tran rybi na suchotników, choć śmierdzi, ale ożywia.
I począł wyliczać rozmaite domy przyjmujące, bawiące się, reputowane, lub dobijające reputacyi talerzami i butelkami, aż nawiasem natrafił na Jenerałowę...
— Jenerałowa Palmer, — rzekł, — jest dla mnie zagadką... kobieta... ale ty ją znasz Feliksie?
— Ja? odparł Narębski trochę zmięszany, — ja? trochę, znałem ją, ale od tak dawna nie widziałem, nie słyszałem nawet o niéj, że dziś ona dla mnie całkiem jest nową postacią.
— I enigmą do rozwiązania, — dodał Justyn, — najpilniéj badając, trudno o niéj dośledzić czegoś więcéj nad to, że była żoną Jenerała i dla tego zowie się Jenerałową, a