Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1427

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
213

Powiadają, o królu Dagobercie, że przechodząc przez most w ręku z psem, który mu się dosyć naprzykrzył, rzucił go w wodę mówiąc: — z najlepszym towarzyszem nawet rozstać się przecie kiedyś potrzeba.
Otóż tak samo powieść, szanowni czytelnicy, choćby ona była najmilszą (nie śmiemy sobie pochlebiać, byście ją za taką przyznali), przecież kiedyś skończyć się musi. Trzeba się rozstać z najdroższemi, najukochańszemi nieraz istotami, cóż dopiero z takiemi papierowemi cieniakami jak nasze!!
Nie sądzę byście ich bardzo żałować mieli. Przyszliśmy do téj rozstajnéj drogi, na któréj pożegnamy wreszcie postacie, które się w naszéj obracały powieści, idzie tylko o to, aby się z niemi grzecznie i przyzwoicie pożegnać.
Chociaż mało kto umarł i niewiele się pożeniło z bohaterów naszych, — nad czém mocno bolejemy, choć rzecz się raczéj urywa niż kończy, daléj iść już się i wam nie chce zapewne i my sobie niebardzo życzymy. Powieść oparta na rzeczywistości, inaczéj się téż kończyć nie może, wymysły tylko rozpoczynają