Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
121

Pluta majestatycznie przyjął z góry te objawy rozczulenia i uwielbień, jak hołd należny zasłudze, uścisnęli się r az jeszcze idąc do bufetu, gdzie zaraz Pluta się rozporządził dysponując zamaszysto śniadanie. Ale że koszta jego przechodziły prawdopodnie resursa téj kieszeni, którą wczoraj podtrzymał Narębski tak szlachetną ofiarą wódki i piwa — gospodyni pełna pamięci i przenikliwości osoba, okazała dziś niejakie wahanie się i milczącą niepewność.
Miała dystrakcję gdy kapitan przemawiał, udawała niezmiernie zajętą — patrzała czegoś pod stolik i poczęła groźną z Azorem rozprawę, o kość przyniesioną z podwórza.
Doświadczony w traktjerniach i znający się na minach pań bufetowych, Pluta dorozumiał się zkąd pochodziło roztargnienie, i choć nie okazał po sobie, że oburzające go podejrzenie niewypłatności i potrzeby przymusowego kredytu nań padło, wyjął trzy rublowy papierek i milcząc położył go na bufecie, jako silny dokument przeciwko potwarczym domysłom.