Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
50

noby gdyby przyszło utracić. Nie obawiała się już przykrości, bo każdy uprzejmie spieszył, aby jéj pomódz i posłużyć.
Trzeciego czy czwartego wieczora, dając dowód nadzwyczajnego zaufania, zwierzyła się przed Manią gospodyni z wielkiego utrapienia, jakiém ją napawała nieszczęśliwa obłąkana staruszka, która chwilami zdawała się zamarłą i spokojną, to znowu obudzona do zbytku, najdziwaczniejsze miewała przywidzenia.
— A! żebyś ty wiedziała moje dziecko, — mówiła wzdychając pani Zacharjaszowa, — co to jest miéć w domu taką biedną kobietę.... a jeszcze matkę mężowską, któréj nieustannie pilnować potrzeba i nigdy jéj dogodzić nie można. Człowiek jéj pewnie źle nie życzy, ale patrząc jak ona cierpi, a co przez nią drudzy, Bóg wié jakie czasem myśli przychodzą. Już prawie nikogo nie poznaje, a im bardziéj starzeje, tém osobliwsze, coraz młodsze wspomnienia się jéj roją, tak, że niewiedziéć czy śmiać się, czy płakać?
Mania ciekawa jak dziecię, niezmiernie zo-