Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
87

Chodziło mu jednak o odzyskanie garstki papierów, poświadczających kim był i mogących posłużyć do dalszych kroków na świecie, który, niestety, — wymaga świadectw i papierów, więcéj niż moralnych dowodów charakteru.
Uwierzycie czy nie — ale Pluta po obiedzie i wypaloném cygarze, głęboko, tęskno i poważnie się zamyślił. Ostatnie wypadki tę duszę zahartowaną w probierczym ogniu przeciwności i łajdactwa, złamały; wiara w siłę własną, nadzieja w głupstwie ludzkiém, opuszczały zuchwalca; nawet ów niewyczerpany dobry humor i ironja, które ozłacały trochę steranego człowieka, któremi się on podtrzymywał i walczył, — gdzieś niepowrotnie uciekły. Ze spuszczoną głową, z rękami na piersiach założonemi, przesiedział długo w zadumie, myśląc o przyszłości, jak najporządniejszy człowiek.
— Już téż tego dosyć, mówił do siebie, — to darmo, póty dzban wodę nosi, póki się ucho nie urwie, otóż, zdaje mi się, że ucho urwane. Ten post przydługi ogłupił mnie, czu-