Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ale bo widzi panna Aniela, że kiedy się co z góry wiedziało i na co zgodziło.....
— Nie godziłam się przecie na całe życie i na powolną śmierć.
— No! czegóż panna chce?
— Żebyście mi oba, ty i pan twój, dali pokój!..... Termiński tylko się rozśmiał.
— Dalibóg pannuniu, to jeszcze nie w porę ta komedja. A jak my pannę puścimy?
— Niczego więcej nie pragnę!
— E! mówmy tu otwarcie! — rzekł zniecierpliwiony sługa — wszakżeśmy we dwoje, na co to kłamać. Panna wprawdzie zyskujesz swobodę, ale z nią i hołotę; wracasz do cioci Robowej, a teraz o tych pułkowników coraz trudniej.
Aniela zarumieniła się i pobladła nagle.
— Jeśli panisko Bogu ducha odda — mówił dalej Termiński — zapisy przepadną, nadzieje licho weźmie. Tu trzeba dotrwać do końca, bo koniec dzieło chwali dopiero. Widzisz Waćpanna; służę mu lat dwadzieścia pięć, grosza przy duszy nie miałbym, żeby nie poczciwy ten Bulwa co mnie czasem jakim rublem podratuje; kraść nie chcę i niepodobna; dwadzieścia pięć lat zmarnowałem czekając i będę czekał jeszcze, a mam lat pięćdziesiąt..... Waćpanna zaś mając zaledwie....
— Proszę moich lat nie liczyć!
— Przepraszam, ale tak z gruba biorąc, młodsza jesteś odemnie — a już się niecierpliwisz. Przypominam pannie, że Kasztelanic zbliża się pod dziewięćdziesiąt — to piękny wiek!!
Panna Aniela ruszała wprawdzie ramionami, ale słuchała.
— Ale ja w tej sromocie wyżyć nie mogę! ja mam wstyd i sumienie — ja chcę...
— Ale to co innego; jeśli panna, jak się domyślam, życzy sobie do klasztoru wstąpić! — zawołał Termiński ze śmiechem — jeśli tak — nie przeszkadzam.
Nie wiem co sobie zamierzała panna Aniela i jakie miała rachuby, ale niewzruszona, przekonywającą wy-