Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mógł tak bezkarnie ocierać się długo o zepsucie, zagnił leżąc przy zgniliźnie!
— Tak młody, tak zdaje się skromny, potulny, bojaźliwy!
— Cicha woda! cicha woda! — odparł pan Samuel. — Ale uważałaś pani, jak oni z panną Anielą oczyma ku sobie strzelają, coś jak gdyby się skłócili — bo byli podobno lepiej wprzódy! Ze stryjem Jaś podobno umie sobie począć — i co za dziw! niewola, ucisk, nauczyły go kłamstwa; złe książki zasiały w nim namiętności gwałtowne; w jego twarzy, spojrzeniu, postawie znać ognie co pod tym zimnym popiołem są skryte. — Namiętności, któremi stryj dogadza sobie, nie oglądając się na Boga i ludzi, musiały i w nim powoli się rozruszać — a namiętności bez wiary daleko zaprowadzić mogą. Jeżeli ich tu tak samych zostawimy, tę nie poczciwą trójkę, kto wie, czy nie przyjdzie wcześnie z nadziejami sukcessji się pożegnać.... Stary będzie ich zwodzić, ale oni nas zwiodą, gdy oczy zamknie.
— Ale na to ja nie widzę rady! — zawołała pani Hieronimowa.
— Jest, jest, ale jej ani ja, ani pani nie damy; powtarzam Asińdźce, tu potrzeba kogoś sprytniejszego, żeby się poświęcił dla całej rodziny, przyjechał nieznacznie, powoli się zasiedział i miał oko pilne na to, co się gotuje. Stary ma miliony, to pewna; skąpy nadzwyczajnie, grosz co do niego wpłynie nie wypływa od niego, najulubieńszym swoim nic nie daje, uwodząc ich testamentem i jutrem. Nas jest dużo co do tego spadku mamy prawo, ale wszyscybyśmy się zasilić mogli, gdyby tylko marnie nie poszedł. — Tak mówił pan Samuel, przerwał i dodał żywiej:
— Zresztą, mnie byle tylko Rotmistrza wyposażyć i ożenić, ja dla siebie złamanego szeląga nie żądam; jego mi żal, bo się to zmarnuje, dobre, poczciwe dziecko — cóż gdy głowy żadnej! Waćpani masz także czworo dziatek; radźmy wspólnie.
— Mogęż ja kobieta poradzić co na to — odezwała się pani Hieronimowa, z bojaźnią, z uśmiechem smu-