Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/466

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nimowi Zawilskiemu, synowi brata mojego Antoniego, przelewam, zapisuję, zostawiam, daję i darowuję, wszystko co w dniu śmierci mojej, w majątku ruchomym i nieruchomym mieć będę, nic nie wyjmując i nie ekscypując. Ażeby zaś ta wola moja najmniejszej nie ulegała wątpliwości, drugi podobnie co do słowa spisany testament, przesyłam do sądu głównego. Co własnoręcznie, przytomny na ciele i umyśle zupełnie zdrów, podpisuję.

Stanisław z Zawila Zawilski
Kasztelanic Pr.... mp.

Paweł mało nie oszalał słysząc te słowa, nastawiał uszy, usiłował zrozumieć, w głowie mu się mięszało, nie pojmował.
Pan Piotr mimowolnie się rozśmiał, a za nim pan August choć kwaśno, ale dla dobrego tonu poklasnął.
— A to pocieszna historja! — zawołał stary pan Antoni zrywając się z krzesełka — Hieronim sukceduje! Hieronim! to żarty chyba!
— Wcale nie żarty — odparł ksiądz Bakałowski — najmniejszej nie ma kwestji; testament jest jak być może najważniejszym, a jakkolwiek powody dziwne, wie podobno Bóg co robi.
Reszta współdziedziców stała, poglądając wzajemnie na kwaśne swe twarze, aż wielkim chórem wybuchło oburzenie.
— To szaleniec! — wołał pan Józef kulą stukając o podłogę — patrzcie! odpisywał ślicznie! dziękował, wdzięczył się a figla chciał splatać za nasze dobre chęci. Niech żeby był powiedział, że mu te grzeczności nie w smak, bylibyśmy się chętnie od nich uwolnili...
— Taki testament — dodał pan Paweł — w pierwszym ferworze, może być zwalony, bo w nim jest widoczny ślad pomieszania!
Inni tę myśl pochwycili za nim.
— Tak, tak! to dowód nieprzytomności! to wyraźne pomieszanie.