Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/453

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się do nich nie przyznawał głośno, choć wszyscy uśmiechali się po troszę z drugich, posądzając ich o myśli podobne. Jeden Samuel się nie mylił, twierdząc w duszy, że albo testamentu nie będzie, lub znajdzie się taki co ich wydziedziczy; obawiał się też instynktowo Jaśka. Inni jak pan Piotr nawet, Pobiałowie wszyscy, Antoni, rachowali na uczucie, którego w Kasztelanicu nie było nigdy.
Jasiek tymczasem pokornego i smutnego udawał, a Sobocki zacierając ręce uśmiechał się po cichu. Co najspieszniej poczęła się zjeżdżać cała familja do Strumienia, tak, że dwóch tylko wyjąwszy, nikogo nie brakło. Każdy w drodze rachował się z sobą i wynajdował powody dla których Kasztelanic nie komu innemu, jak jemu powinien był niemal wszystko zapisać.
— Jakkolwiek bądź — mówił w duszy pan Piotr — Stanisław umiał mnie ocenić; uważałem z jakiem uczuciem przyjmował moje uwagi ostatnią razą, z jaką czułością prawie na kilka listów moich odpisał. Jest w nich coś nawet, co mi niepłonną czynić może nadzieję, że zostanę głównym spadkobiercą; w takim razie będę się tylko uważał za plenipotenta nieboszczyka i rozdzielę pozostałość najsłuszniej, wedle potrzeby każdego z członków familji....
August Pobiała, wybierając się z Suchoboru myślał także o ostatniej odpowiedzi jaką odebrał od Kasztelanica, na trzy dni przed jego śmiercią, gdy mu posłał ananasy i konserwy jakieś.
— Te pewna, że we mnie poznał człowieka tego świata, tej strefy towarzyskiej do której sam należał. Nie wątpię, że musiał pamiętać o mnie! Kto wie, jeśli mi wszystko zapisał, niepospolity kłopot mnie czeka! Familja rzuci się na mnie, nie obejdzie się bez udziałów!....
Tomasz rachował na dowcip, który ocenić miał Kasztelanic, Józef na swoją gospodarność i oszczędność; oba w duchu przemyśliwali, jak sobie postąpią, jeśli nieboszczyk im zostawi swoją fortunę. Nie jedna nadzieja