Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/432

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zapomniawszy o wszystkiem, poskoczył ku niej z gorącą wymówką.
— A to mnie jejmość chcesz żywcem umęczyć — zawołał.... — czy to się godzi! Na godzinę poszłaś Asińdźka, na godzinę! a bawisz pół dnia, ja w niespokoju, w utrapieniu, włosy z głowy drę... To nieludzko! to nieludzko!
Stanęła jejmość chwilę, wyprostowana i zmięszana nieco wybuchem gniewu niespodziewanym, ale rychło odzyskała przytomność i gotowość do walki.
— A ślicznieś Waćpan był o mnie niespokojny! — odezwała się witając Żmurę — toż mogłeś przysłać dowiedzieć się o mnie, do znajomych?... Nie było to tak trudno... Ale tobie byle się kłócić tylko.
— Jest! już wymówka! A Waćpani byle mnie zrobić na przekór!
— Panie, daj mi cierpliwość! — odezwał się ręce składając pan Antoni.
— Trzeba ci z oczów zejść — ofuknęła się żona — bo nie dojdę ładu; ale nim pójdę, muszę przecie oznajmić, choć mnie nie po mężowsku przywitałeś, coś co cię bardzo obchodzić będzie.
— Jakaś plotka miejska...
— Najpewniejsza wiadomość... umarł Kasztelanic...
— A co? nie mówiłam — zakrzyknął pan Antoni klasnąwszy w ręce... przeczuwałem! Ale to pewno?
— Najpewniej; widziałem Sobockiego, któremu Jaś dał znać, i do sądu przysłali oznajmienie.
— A to nam chwili nie tracąc jechać tam potrzeba — zrywając się chyżo dodał mąż... bo Jasiek i Sobocki licha nawarzą.... Trzeba być gdy sąd zjedzie, bo i tak okradną faworyci.... Żmuro, kochanie, — coraz goręcej począł stary — posyłaj lub lepiej sam biegnij po konie.... trzeba sztafetę pchnąć do pana Piotra i do Pobiałów, spieszyć na miejsce...
W tej chwili, przez pół otwarte drzwi pokazała się dziko, szydersko uśmiechniona a bardziej wykrzywiona twarz Sobockiego, który wchodził podsłuchując; jejmość mrugnęła na męża, tyłem do drzwi stojącego...