Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niespokojny i zafrasowany, przeklinając w duchu pannę Anielę, a panna Aniela oddawała mu to z nawiązką.
Nadszedł wieczór, po dniu spędzonym zwykłym trybem, i nie bez obawy Termiński wsunął się do sypialni Kasztelanica, który jakby na przekor jemu, zdawał się weselszy i swobodniejszy.
Postanowił, po rozmysłach wielu, dobijać do ostatka zamierzonego dzieła, a gdyby Kasztelanic okazał mu nareszcie groźną twarz i niepokonane serce, cofnąć się zasłaniając panną Anielą, na którą wszystko miał zrzucić. Aniela ze swojej strony prawie podobny usnuła projekt, zamierzając pozbyć się Termińskiego, wyznaniem, że on ją na to co robiła namówił.
Dobry humor Kasztelanica, który łatwo było poznać Termińskiemu po najmniejszym starca ruchu, a nieledwie po zwierzchniej postawie, trochę go zniespokoił; zbliżył się śmiało i począł milczącego rozbierać...
— Cóż tam słychać o pułkowniku? — spytał po chwili stary z widocznem bardzo szyderstwem, sam pierwszy zaczynając.
— O pułkowniku! — niespokojnie rzekł Termiński, zdziwiony wspomnieniem którego zwykle unikał stary — ja nic nie wiem nowego; może co ma panna Aniela?
— Juściż gdyby miała, pierwszybyś o tem wiedział jako wierny jej konfident — podchwycił stary, — a zatem nic nowego?
— Dosyć dawnej z nim biedy! rzekł Termiński — jak uważam, to się musi na tem skończyć, że panna Aniela, jakkolwiek przywiązana do Jaśnie pana, będzie przymuszona go opuścić.
— A Waćpan jako jej przyjaciel i doradzca — zimno dorzucił Kasztelanic obwijając się szlafrokiem — zapewne za nią pójdziesz?
— Ja? — zmieszał się sługa.
— Tak sądzę! tak przeczuwam! tak się domyślam! — na różne trzy głosy żartobliwie odezwał się Szambelan.
Termiński zastygł ze strachu; ale myśl nieszczęśliwa, myśl że nikt go zastąpić nie potrafi przy starcu,