Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/344

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

coś oznajmić stryjowi dobrodziejowi, a że nie trafia mi się w innej chwili sposobność....
— Ale cóż to jest? — groźno zapytał Kasztelanic.
— Wielka śmiałość moja, za którą naprzód przebłagać mi potrzeba — odparł Jasiek żywo korzystając z chwili gry — ale może stryj dobrym chęciom wybaczy....
— Co to za plątanina? co to za nowa komplikacja! — z gniewem wewnętrznym i oczyma błyszczącemi mówił stary — chcesz bym i ciebie wypędził....?
— Chcę, byś stryj dobrodziej owszem, był oswobodzony....
— Co, od kogo?
— Proszę o chwilę tylko....
— Mów, ale pamiętaj co mówić będziesz....
— Jestem młody, ale dojrzałem wcześnie — zawołał Jaś posuwając wciąż machinalnie figury, które Kasztelanic zabierał równie bezmyślnie grając — widzę co się koło mnie dzieje, i żal mi stryja, rzuconego na łup intrygantom:
— A! — uśmiechnął się stary przerywając grę.
— Termiński i Aniela są w spisku: słyszałem ich zmowy; obiecanych ma sto tysięcy jeśli wyrobi że się stryj z nią ożeni. Wiem że straszą jakimś tam pułkownikiem, oto jest dowód — wydobył z kieszeni papier — że panna Aniela nigdy nie miała rodzeństwa...
Kasztelanic wyciągnął rękę po papier, twarz jego była jeszcze chmurna, oczy kłóły wejrzeniem bezlitośnem.
Nic jednak nie rzekł, tylko szydersko i niespokojnie razem wypatrywał się w Jasia, który drżąc mówił dalej:
— Zdawało mi się że ocalić stryja z rąk tych intrygantów, co mu spokoju nie dają, było moim obowiązkiem.
— Obowiązkiem! — pomruknął Kasztelanic — wszyscy aż do dzieci muszą się mną opiekować! Na honor jest bardzo zabawne! I cóż dalej panie Janie?
— Zdało mi się, że po tem co się stało i panna