Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/341

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

usta i odesłał po odpowiedź do jutra. Po Termińskim, we łzach cała przywlokła się panna Aniela, zapowiadając rozstanie i wynurzając swe żale, że ją okoliczności do takiego kroku zmuszają. Kasztelanic wysłuchał dosyć cierpliwie mowy, popatrzył na łzy z ciekawością dziecięcia, co je po raz pierwszy widzi, westchnął nawet nie wiem z jakiego powodu, ale na wszystkie zaklęcia, narzekania, strachy i napady martwym się okazał.
Twarz jego zmieniona, wywrócona, straszna, tyle już miała wyrazu zniecierpliwienia i gniewu, wydobywającego się na wierzch mimowolnie, że spiskowi oboje zcierpli tego wieczora spostrzegłszy za późno jak fałszywą i do niczego niewiodącą wzięli się drogą. Ale oboje za daleko byli już zaszli, by się zwrócić, choć nie wiedzeli co począć.
Gdy stary znękany trzymaniem się na wodzach, usnął nareszcie, czy sen udał dla pozbycia się swych prześladowców, Termiński pobiegł niespokojny do pokoju panny Anieli. Znalazł ją nierozebraną i chodzącą żywo z wyrazem niepokoju po pierwszej izdebce. Spojrzeli sobie w oczy i odgadli się wzajemnie.
— A! źle panno Anielo! — zawołał Termiński trąc czuprynę i wykrzywiając usta — przez pannę ja mogę stracić wszystko, com długą służbą sobie zarobił....
— Przezemuie! — zawołała obrażona i rozjątrzona kobieta — co to jest? czy prosiłam pana, żebyś się mną opiekował? To ja raczej wymawiać mu bym mogła, żeś mnie zaplątał w niepotrzebne kłopoty! Kasztelanic nadto ma przebiegłości żeby się dał tak wziąć! to dzieciństwo!
— Tak! a czemużeś Waćpanna nie mówiła mi tego wprzódy? — zapytał kamerdyner....
— Tu niema co robić sobie wyrzutów! — zawołała Aniela — potrzeba radzić; źle jest!
— Ja to widzę że źle.... ale już się niepora cofnąć! — zamyślony odezwał się mężczyzna, dumając tylko jakby się pozbyć Anieli i poświęcając ją, siebie ocalić.
— Potrzeba radzić! — powtórzyła gniewnie kobieta,