Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się stryj nie domyśla, choć wie zapewne, że mamy czworo dzieci, a tylko trzech chłopów.
— Mogłabyś Asińdźka i rok tu siedzieć; wygonić cię nie wygoni, ale tyle tego — dobrze otoczony i sam frant! Słowa powiedzieć nie dadzą, i grosza nie puści z ręki; nakarmi, napoi i grzecznością zbędzie — ot! po wszystkiem. To darmo! to darmo! — dodał stary. — Ja także nie od dziś tu siedzę z Rotmistrzem, a dotąd nie miałem czasu i zręczności powiedzieć, że dobrzeby zrobił, gdyby Rotmistrzowi gdzie w swoich dobrach, choć tymczasowy kawałek chleba obmyślił — liche choć podrzędne leśniczowstwo jakie, póki co będzie. — Tać wie, że grosza przy duszy nie mamy; że ja resztkami i pensyjką Radziwiłłowską żyję, a Rotmistrz z mojej ręki..... Ale tu tak urządzono we dworze, by nikt ust nie otworzył, bo Kasztelanic nic nikomu uczynić nie chce i nie zrobi póki żyje. Godziny wyrachowane; przyjdziemy, zjemy, pogada o pogodzie, i bywajcie zdrowi; a spyta go kto o co lub poprosi, uda że głuchy. Trzeba robić interesa przez pannę Anielę, przez Jaśka, przez Termińskiego a to ciężka sprawa. Jasiek podobno najlepiej swoje interesa robi — tej zaś klępie, z pozwoleniem Asińdźki, ręce całować lub prezenciki podsuwać dla jakichś faworów — obrzydliwa i nie dla nas. Ha! wola Boża! Jeszczeż nam tu siedzieć jak sobie chce, ale Asińdźce co masz dom, gospodarstwo, dzieci — czas tracić — szkoda. Co ma nas kiedyś spotkać z niego, to nie minie — jeśli notandum nie chapną bliższe osoby. — Niemasz tu czego siedzieć, niema!
— Tak stryj mówisz — cicho i łzawo przerwała Hieronimowa — więc pojadę.
— Posłuchajże mnie Asińdźka cierpliwie — rzekł Samuel. — Nie znacie bo widzę człowieka; z daleka, stryj, bogacz milionowy — to jakoś tak się zdaje, że kiedy do niego — do starca bezdzietnego, co ma krocie dochodu — przyjedzie krewny, mający ledwie w co się odziać i czem nakarmić — powinienby mu pomódz! Ba! ależ tu potrzeba poznać z bliska człowieka, a do-