Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

śmiał się pan Mateusz — bądź spokojny! Tylko jeśli zapotrzebujesz testamentu, wcześnie dostarcz wyciski pieczątek jego.... listów, podpisów.... i pomyśl kogo można nieboszczyka za świadka podpisać.
— A jeśliby tu mnie znowu bruździł Termiński — dodał Jaś — prześladowała Aniela, albo kto z krewnych dokuczył, a potrzebaby usunąć... w tem twoja głowa.
— Tylko mi daj znać, to nic łatwiejszego.
Jaś tylko ślinkę połknął, w milczeniu i ciemności podali sobie ręce dwaj godni współpracownicy, Sobocki zatarł włosa, i rozśmiał się półgłosem.
— Miljonik! do licha! byłoby za co hulnąć choć w Żytkowie.... oj! tobym sobie hulnął do kroćset djabłów... szampana... Cremant! a dziewczęta! zobaczyłbyś cobym ja miał!
— Szwagrze! protestuję przeciwko temu co wspomniałeś — a Antosia?
— No! co ty chcesz? żebym koło niej całe życie wisiał. Żona jest tylko dla dzieci, dla domu, a ktoby u licha z jedną cały wiek wytrzymał! Zobaczysz sam jak się ożenisz, jaka to przejadająca się potrawa!
Jaś machnął ręką, Sobocki w zapale marzenia mówił dalej:
— A co myślisz? powściekaliby się ci pankowie ze złości. Ot, tobym im figla pokazał, im co teraz patrzą na mnie jak na raroga i półgębkiem do mnie gadają. E! trząsłbym Żytkowem, trząsł! aj! Ale dość! nie trzeba się darmo rozpalać!
— Słusznie mówisz — rzekł Jaś spokojny i zimny, późno już, rozejdźmy się, a powtórzmy sobie co postanowiono.
— Nie potrzeba powtarzać — przerwał Sobocki — mam ja głowę niczego, byle tylko było jej na co użyć; zrobim, nie powstydzim się. Anielę zapakujem gdzie zechcesz, Termińskiego także łatwo złapać. A co do testamentu, już ja w tem; tak ci go napiszę, że i djabeł nie zwącha fabryki.