Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cić — wiądł niewiedząc że ginie, domyślając się jak inne otacza go życie po za kołem tego dworu i codziennych stosunków. Zamknięty w sobie, ostro i bez serca traktowany przez stryja, który się nim posługiwał i cenił tylko jak sługę, Jaś w upokorzeniu swem wyrabiał siłę ogromną oporu i przedsięwzięcia; przymuszony udawać, nauczył się kłamstwa, przywykł do fałszu, a patrząc na Kasztelanica, którego myśli i uczucia umiał zgadywać, od niego panowania nad sobą i dogadzania sobie pierwsze wziął lekcje. Wszystkie nieczyste namiętności, których apologją pod formą tak ułudną zawierają dzieła XVIII. wieku, poczynały się w nim burzyć, odzywać i wołać nasycenia. Nie było złego instynktu coby się w nim nie rozwinął, złej myśli coby się już nie wykluwała, a co dobrego zasiała w nim dłoń Boża, to spało obumarłe i marniało niczyją nie obudzone ręką.
Najstraszliwszy z egoizmów, egoizm młody i namiętny, miotał mu sercem jeszcze nienasyconem.... stawał się dla niego prawem życia. Niewyuczony widzieć co innego nad siebie, podżegany nienapasionemi żądzami, Jaś wszystkiego chciał i nie czuł w sobie żadnej tamy pragnienia. Nie rozeznawał złych od dobrych środków, nie miał pojęcia cnoty; był pewien że istotną mądrością i celem życia każdego, jest w walce ze światem i ludźmi wywalczyć sobie jak najwięcej siłą, obłudą, upokorzeniem, fałszem, byle zręcznie. Nie powiem żeby w tem zgangrenowaniu serca nie było i dobrych uczuć, i poruszeń litości, i szlachetniejszych czasem natchnień — ale niepodsycane, nieożywione, gasły wśród ruchu i wrzawy ciągle podrastających namiętności. Jaś z temi usposobieniami tem był niebezpieczniejszy, że go natura uposażyła bystrem pojęciem, instynktową trafnością do ludzi, przeczuciem ich słabości, a wychowanie nagięło do kłamania postawą, oczyma, ruchem, mową, czynem.
W wieku, gdy się najbardziej pragnie zwierzenia, przyjaciół, podziału serca, on już był doszedł do tego, że z nikim me mówił szczerze, obawiał się wszystkich,