Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Juściż pozwól, że wybierając z dwóch, uczyniłbym to raczej dla uboższego z was, a jeśli nie, to przynajmniej dla obu. Hieronim ma dzieci czworo, a ty jedno, on swoje stracił, a tyś od niego większą część jego schedy nabył.
Pan Paweł się namarszczył.
— Mój bracie — rzekł — za twoją.... powolność, bardzo ci wdzięczen byłem i jestem, ale czyżeś mi mówił, że to uczyniłeś dla nas obu?
— Zdawało mi się, że tego i mówić nie potrzeba.
— A któż ci zresztą powiedział, żem to sobie sam przywłaszczył?
— A! u stu katów! tego mi nie zaprzeczysz! — gwałtownie zagrzmiał Żmura..... Dziadunio to wie najlepiej; rozmówcie się z nim, on mi to mówił.
— Ale czy Dziadunio wie, jakem ja od Hieronima nabył?
Oczy pana Pawła z wielkiego strachu, zaszły mgłą fałszu — chciwość zagłuszała w nim sumienie; powoli, powoli uznawał niezbędną potrzebę wykłamania się, bo mu się chciało w dodatku za poczciwego uchodzić; czuł jeszcze że nim był być powinien.
— Jakto? jakżeś nabywał? — zapytał Żmura.
— Nabyłem drogo, i niechcąc ani upokarzać Hieronima, ani się z nim przed światem chwalić (choć dziś muszę kiedy mi takie czynisz zarzuty) — potajemnie, nieznacznie wynagrodziłem go umyślnie, wynagrodziłem sumiennie. Ale to wór dziurawy... traci i traci, a jaż temu co winien? — skromnie dokończył Paweł, i spuścił głowę źle udając smutek.
— A! jeśli tak! — przerwał Żmura gorąco — daruj! daruj! niech cię uściskam. Poczciwy jesteś i delikatny.... takich ludzi lubię! Hej! Tomek — zawołał do sługi nadchodzącego — szampana..... wypijemy twoje zdrowie Pawle i przepraszam cię za moje głupie niedowierzanie. Dziadunio wszystkiemu winien; poczciwe człeczysko, ale zgorzkł na starość i wszędzie widzi złe tylko!