Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rzekł — no, to też i post i trzeba do robotki siąść, bo pilna. Jegomość (tak zwano mecenasa) choć panu pozwolił do Góry, ale mruczał, bo juścić do Popielca aż siedzieć nie godziło się. A my tu za was charowali.
— Mój drogi panie Sieboń — rzekł Sykstus — nie bardzom to ja hulał, a chyba na tych co hulali patrzył. — I westchnął. — A teraz jak się do roboty wezmę, to choć nocą. Ale trzebaż w piecu zapalić, bo palce grabieją.
Sieboń parsknął i ruszył się.
— No, bo my też hulali wczoraj że dopiero nad rankiem po cichu wróciłem. Już mi się w piecu palić nie chciało, a na dole było ciepło, bo pani Wawrowa zapaliła.
— Zapalmyż zaraz — rzekł Sykstus — bo mi bardzo zimno.
— Bo z waści delikacik! hę! a jak