Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ewunia uśmiechnęła się nieznacznie.
— Tak, doprawdy, mnie bez niej będzie bardzo smutno, ale ja mam na to sposób.
— Ciekawym...
— Gdyby papa poprosił pana Sykstusa...
Podczaszy aż się zżymnął.
— Co? po co? na co?
— Ona go bardzo lubi! on by pojechał i wyperswadował i namówił, uprosił.
— Ona go lubi! co? tego! za co go ma lubić?
Ewa poczęła się śmiać.
— Jużciż jeśli ojciec chcesz, żeby przyjechała...
— Dla ciebie?
— No, tak, dla mnie, oczywiście... jeśli tatko chce, by przyjechała, ani ja, ani wy jechać nie możecie... pisać to darmo...