Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bowiem szukać posłańca, wymarzywszy sobie, iż do jutrzejszego wieczora może mu odpowiedź przewieźć, gdyby na całą noc ruszył. Szło tylko o to, coby mógł taki poseł kosztować. Na wszelki wypadek list był z książką adresowany do panny Julji, której był pewnym. W miasteczku posłańców nie było wielu, najsławniejszy z nich Icyk zwany Icykiem z biedką, który miał tęgą szkapę i do ważniejszych posyłek był zażywany, mieszkał w rynku, szczęściem znalazł go Sykstus w domu. Znał go dobrze, bo wielokroć od mecenasa papiery ważne woził. Icyk też znał i lubił dobrego chłopaka. Na zawołanie zjawił się.
— Kochany Icyk — szepnął Sykstus — trzeba na całą noc jechać do Góry, pakiet ten do rąk oddać.
— Hm! podczaszemu? — pochwycił domyślny poseł.