Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Bardzo to chwalebne — rzekł, — że zarozumiałości nie masz, lecz ja też sądzić mogę, i, spodziewam się lepiej niż wy, co asindziejowi pożyteczniejszem być może. A jeśli ja mu życzę, to na pewnym fundamencie i z dobrego serca.
— Ja też całem życiem panu mecenasowi wdzięczen będę, zachowam do śmierci pamięć jego dobrodziejstwa, lecz...
— Lecz co? Ouo? quando? quomodo? co? co? — odparł żywo Żółtkiewicz. — Jaja kury uczyć będą? hę?
— Prawdziwie, panie mecenasie...
— Prawdziwie, mości Sykstusie — odparł prawie obrażony stary — ja tego nie rozumiem, żebyś asindziej starszego nie słuchał.
Sykstus chciał coś jeszcze odpowiedzieć, ale mu mecenas usta zamknął.
— Ja z asindziejem rozprawiać o