Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mionami rzekł Roger. Zgasłe cygaro zapalił u świecy, kapelusz włożył na głowę i wyszedł trzaskając drzwiami. Za nim drugiemi z podobną prozopopeją wybiegła panna Idalia, a starych dwoje zostało sam na sam w milczeniu i rozpaczy.


ROZDZIAŁ IV.

Na całą okolicę słynął Turów z dawien dawna jako stare pańskie gniazdo, a rodzina w nim zamieszkała liczyła się za najcelniejszą, za najświetniejszą, najpoważniejszą, najarystokratyczniejszą w prowincyi. W każdym zakątku niemal jest taka familia stojąca na czele obywatelstwa, chociaż zmieniają się wodzowie, upadają majątki, wznoszą nowe imionami ludzie, a berło owe z rąk do rąk przechodzi. Bardzo rzadko utrzymuje się w jednym rodzie przez wiek jeden, lub dłużej nad trzy pokolenia; — nie jest-to właściwością tylko naszego kraju i skutkiem kolei jakim podlegał, w najarystokratyczniej uorganizowanej Anglii, członkowie izby parów ledwie kilka imion liczą między sobą nad dwieście lub trzysta lat starszych. Byłoby to nie do uwierzenia, gdyby faktami dowieść tego nie można. Jest w ogólnych prawach, którym ludzkość podlega, ta zmiana losów, to przeważanie się doli, to karlenie się rodów, a podźwiganie sił młodych i nowych. Szczęście, zwłaszcza gdy go ludzie używać nie umieją, jest naj-