Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zdawało się upokorzonemu tą powieścią przeszłości, iż wrażenie na jego twarzy ludzie czytać będą, nie poszedł więc do miasteczka, lecz pociągnął drogą około cmentarza wiodącą w pole ku Turowu. Instynktowo czuł, że czas, rozwaga, zresztą sama siła cierpienia złamie je, ukoi i że z pogodniejszą twarzą, panem siebie, powrócić będzie mógł do miasta, gdy ochłonie.
Okolica po za cmentarzem, kędy gościniec szeroki, piasczysty prowadził na Turów, była dosyć smętna, i pusta. Drogę wysadzono niegdyś brzozami, które powychylane dziwnie w różne strony, rosły, czerpiąc więcej życia z powietrza, niż z bezpłodnej, jałowej ziemi, na której tylko piołuny, kupki macierzanki i ubogie skabiozy gdzieniegdzie porastały. Dzień był skwarny; koniki polne szeleściały w powietrzu skrzydłami, cisza zalegała szeroko okolicę i ptaszęta się nawet ozwać nie śmiały. Wkrótce gościniec wtoczył się w sosnowy bór, równie opustoszały i cichy, w dali na krzyżujących się drogach widać było gospodę. Ale Walek idący śpiesznie, byle iść i złamać się trudem, nie widział nic przed sobą i nie postrzegł nawet, że przed austeryą stał pochylony powóz, od którego wyprzężono konie. Na kłodach drzewa, nieopodal od niego, siedziały dwie kobiety, a trzecia już nie młoda, chodząc lamentowała nad wypadkiem. Wedle wszelkiego podobieństwa, Luziński byłby uniknął niepotrzebnego spotkania, do którego wcale nie był usposobionym w tej chwili, gdyby mógł je wcześniej przewidzieć. Ale pogrążony w myślach, nieopatrzył się gdzie był, aż o trzy kroki od tych pań, które już od dosyć dawna przypatrywały mu się z wielką ciekawością.
Nie staraliśmy się zbyt troskliwie odmalować czytelnikom jak wyglądał pan Luziński w nadziei, że się z charakteru młodzieńca, powierzchowności domyślą. Był w kwiecie wieku — i choć nie piękny, ale twarz miał charakterystyczną, nie szkodził jej wyraz ironii jakiejś i szyderstwa i oczy ciemne, bystre, przeszywające. Z ciągłego ruchu ust, wejrzeń, czoła, które się fałdowało i wygładzało, poznać było łatwo duszę