Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zapewne. Ale jest jeszcze jeden do wyciągnięcia wniosek dla bystrego umysłu, dodał Walek, bądź co bądź, stosunki miał nieosobliwsze, z temi co się chowają bez marmurów i złoconych głosek, a zatem jestto sobie mizerna kreatura, ordynaryjny dorobkowicz — i nasz brat, panie Szurmo.
— Nie zaprzeczam ci biegłości we wnioskowaniu, uśmiechając się, rzekł inżynier, ale dla czego by to nie miał być wielki pan, który szuka grobowca wiernego sługi? hę?
Walek potrząsł głową. — Nadto wyjątkowa sytuacya, to się trafia tylko w powieściach moralnych, i na sentymentalnych litografiach z czasów Chateaubrianda.
— A dlaczegóżby u nas trafić się nie mogło?
— Ten człowiek obudzą we mnie ogromną, ogromną, niepohamowaną ciekawość, dodał Walek. Osłania się tajemnicą, włóczy po cmentarzach, nie żyje z nikim, nie zbliża się do nikogo, nie wdaje się w rozmowę, jest podejrzany!
— A! otóż i mój monument! przerwał w tej chwili Szurma...
— No i cóż, czy artystyczne uczucie wasze zadowolone jest z wykonania pomysłu? czy serce bije do dzieła tego? czy rzemieślnik zrozumiał sztukmistrza? hę?
Szurma stał, czoło mu się chmurzyło.
— Nie potrzebuję pytać, fiasco, czytam to z twarzy waszej — śmiejąc się dodał Walek. Zapewne JW. hrabiostwo znajdowali, że niedosyć był wspaniały rysunek, niedosyć wysoki grobowiec, aby panował nad cmentarzem plebejuszów, niedosyć wyzłocony...
— Nie wiem kto i dla czego, westchnął Szurma, ale to pewna, że mi go do niepoznania zmieniono. Nie powiem żeby zyskał na tem, cóż robić?
Z pogodniejszem już czołem człek cierpliwy i chłodny, mimo przykrości jaką doznał, odwrócił się od monumentu. Walek Luziński tym czasem nie zważając na uroczystość miejsca, dobył cygaro i zapalił je,