Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

potém po łacinie i po niemiecku, nawet dosyć dobrze po włosku... Bilioteka ciągle się pomnażająca w Zagórzanach zajmowała już kilka pokojów, a garbaty Niemiec Crusius, człek po trosze uczony, większy pedant i dziwak, utrzymywał ją w porządku.
Z uczonością swą nie popisywała się nigdy kasztelanicowa, lekce ją sobie ważąc, choć pamięć miała ogromną i pojęcie bardzo bystre...
Gdy ją kto chciał na konwersacyę uczoną wyciągnąć — opierała się; sama to co umiała popularyzowała tak w rozmowie, jakby nie chciała dać poznać swéj nauki. Dla tego i cytacyj łacińskich, choć się jéj cisnęły na usta, nie przytaczała nigdy.
Szanowana powszechnie, kasztelanicowa szczególną miała miłość dla bratowéj swéj hrabiny Laury, a jak syna własnego kochała Lamberta. Jedną z największych przyjemności jéj życia stanowiły gęsto krążące listy pomiędzy Zagórzanami a Warszawą.
Hrabina czasem w lecie odwiedzała tę rezydencyę, ale ona potrzebowała więcéj towarzystwa i świata, i surowy obyczaj tutejszy, trochę spartańskie życie, staruszce delikatnéj czyniły tu pobyt długi dość ciężkim.
Kasztelanicowa ją sama czasem wyprawiała.
— Jedź ty sobie, bo się tu na śmierć zanudzisz i z głodu umrzesz, mawiała z uśmie-